Najnowsze wpisy, strona 7


paź 15 2002 Jak to jest...?
Komentarze: 2
Jak to jest... ze mozna pomoc drugiej osobie, jakos podniesc na duchu, pocieszyc, nawet wyciagnac z dolka...tlumaczy sie wtedy rozne oczywiste rzeczy... a kiedy samemu sie wpada w dol, to jakos czesto gesto zapomina sie o tych wszystkich "prawdach zyciowych"... a slowa w  stylu : "spox... upadek, porazka -nic to...trzeba sie podniesc i walczyc dalej" jakos nie dzialaja...
justi : :
paź 14 2002 :)
Komentarze: 1
Koniec kolejnego dnia... w sowim postanowieniu wytrwalam...i udalo mi sie miec dobry humor do konca dnia...A moze zasypiajac  z usmiechem na twarzy, przysni mi sie cos naprawde fajnego...?Trzeba sprawdzic...
justi : :
paź 14 2002 Tyle slonca w calym miescie...
Komentarze: 1
Heh... prawie jak na zawolanie z tym sloncem...  Wczoraj zglosilam zapotrzebowanie na malenki promyczek, a dzis.... prosze bardzo... :) Od razu zrobilo sie przyjemniej na tym swiecie... i jakos tak cieplej na sercu... 
I w zwiazku z tym ze moje drobne marzonko zostalo spelnione, ustanawiam jeden dzien "dobroci dla zwierzat" w pracy: bede mila dla tych gadow, zaden mnie dzis nie wyprowadzi z rownowagi, usmiech od ucha do ucha, a moje mile usposobienie da znowu o sobie znac...
(ja chyba oszalalam... ale przynajmniej pocwicze troche silna wole i sprawdze na ile bede konsekwentna...)(...czeka mnie ciezki dzien...)....
justi : :
paź 13 2002 (...)
Komentarze: 0
No i tak sobie siedze w domu...w pustym mieszkanku...(rodzinka sie wyniosla),ale czasami taka samotnosc zamiast wolnosci staje sie wieziniem... a czlowiek staje sie wiezniem wlasnych mysli... i cisza staje sie beznadziejnie meczaca...
justi : :
paź 13 2002 Po prostu niedziela...
Komentarze: 1
Moj dzisiejszy dzien rozpoczal sie o godzinie 12:00... co juz z gory wskazywalo na to ze nie bedzie udany, bo jak za dlugo spie to potem nic mi sie nie chce... Zwleklam sie z loza mego i jak zwykle podreptalam do lazni(i robilam to co kazdy przecietny czlowiek zaraz po przebudzeniu ;)a nastepnie skierowalam swe kroki do kuchni... Zrobilam sobie kawy - uwielbiam kiedy mocny jej aromat uderza w nozdrza i porusza moje zmysly...Troche gorzej z jej smakiem, bo nie bardzo przepadam za fusami osiadajacymi na dnie... ale zawsze mam nadzieje ze lyk goracej kawy postawi mnie na  nogi...Niestety moja nadzieja wygasla z momentem proby przelkniecia ostatniego lyka...Wstalam od stolu i udalam sie do mojego pokoju...wsypalam rybkom troche pokarmu. Przysunelam sobie krzeslo i zaczelam sie gapic na te stworzenia...Po dluzszej obserwacji stwierdzilam ze maja dzis dobry humor...Takim to malo trzeba do szczescia, woda, roslinki, troche zarcia i sztuczne swiatlo... Odwrocilam glowe i spojrzalam za okno - a za nim beznadziejna pogoda....
Troche slonca by sie przydalo...zeby jutro rano przez jakas szpare w zaluzjach dotarl taki chocby najmniejszy promyczek, musnal moja twarz i napelnil checia do zycia i optymizmem...
 
justi : :