Archiwum październik 2002, strona 3


paź 13 2002 (...)
Komentarze: 0
No i tak sobie siedze w domu...w pustym mieszkanku...(rodzinka sie wyniosla),ale czasami taka samotnosc zamiast wolnosci staje sie wieziniem... a czlowiek staje sie wiezniem wlasnych mysli... i cisza staje sie beznadziejnie meczaca...
justi : :
paź 13 2002 Po prostu niedziela...
Komentarze: 1
Moj dzisiejszy dzien rozpoczal sie o godzinie 12:00... co juz z gory wskazywalo na to ze nie bedzie udany, bo jak za dlugo spie to potem nic mi sie nie chce... Zwleklam sie z loza mego i jak zwykle podreptalam do lazni(i robilam to co kazdy przecietny czlowiek zaraz po przebudzeniu ;)a nastepnie skierowalam swe kroki do kuchni... Zrobilam sobie kawy - uwielbiam kiedy mocny jej aromat uderza w nozdrza i porusza moje zmysly...Troche gorzej z jej smakiem, bo nie bardzo przepadam za fusami osiadajacymi na dnie... ale zawsze mam nadzieje ze lyk goracej kawy postawi mnie na  nogi...Niestety moja nadzieja wygasla z momentem proby przelkniecia ostatniego lyka...Wstalam od stolu i udalam sie do mojego pokoju...wsypalam rybkom troche pokarmu. Przysunelam sobie krzeslo i zaczelam sie gapic na te stworzenia...Po dluzszej obserwacji stwierdzilam ze maja dzis dobry humor...Takim to malo trzeba do szczescia, woda, roslinki, troche zarcia i sztuczne swiatlo... Odwrocilam glowe i spojrzalam za okno - a za nim beznadziejna pogoda....
Troche slonca by sie przydalo...zeby jutro rano przez jakas szpare w zaluzjach dotarl taki chocby najmniejszy promyczek, musnal moja twarz i napelnil checia do zycia i optymizmem...
 
justi : :
paź 12 2002 Venus + Mars = PRZYJAZN (....)(?!)
Komentarze: 1
Zawsze sie zastanawialam czy moze istniec przyjazn miedzy kobieta i mezczyzna... I do tej pory wychodzilam z zalozenia ze absolutnie nie ma takiej mozliwosci... ale dzis moge powiedziec, ze taka przyjazn moze istniec... Wczoraj po dluuuuugiej przerwie rozmawialam z kims kto jest dla mnie jedyna w  sowim rodzaju "odskocznia" od tego swiata szarego i smutnego i tak mi sie jakos fajnie zrobilo... I dopiero wczoraj uswiadomilam sobie jak bardzo mi brakowalo jego specyficznego sposobu bycia...Poprawil mi sie humor :)
justi : :
paź 11 2002 Zycie, zycie jest nowela...
Komentarze: 0
Nie ma to jak zrzucic z siebie ciezar przytlaczajacej rzeczywistosci... Oczywiscie tylko i wylacznie zrobic to w slowach... Gdyby doslownie mozna bylo takowy ciezar zrzucic, to nikt nie mialby dolow...a to przeciez jest niemozliwe, bo "...zycie, zycie jest nowela - raz przyjemna a raz wroga..."(chyba jakos tak to leci).
Ale o co mi wlasciwie chodzi...?Otoz wlasnie niedawno temu zdalam sobie sprawe ze jakos nie potrafie zlokalizowac swojego miejsca na ziemii...Analizujac krok po kroku przebieg mojej egzystencji na tym ziemskim padole, doszlam do wniosku ze wszystko zaczelo sie chrzanic po maturze...kiedy to nie dostalam sie na studia dzienne...Troche to przezylam( a jak teraz sie okazuje chyba do dzisiejszego dnia nie moge sie z tym pogodzic i uwazam to za zyciowa porazke)... Zaczelam studiowac zaocznie... ale nie ten przedmiot ktory chcialam studiowac... I choc na poczatku mi sie podobalo to dzis okazuje sie ze jest to dla mnie totalna meczarnia...zawalilam egzaminy, ale najgorsze jest to ze chyba i tak bede powtarzac semestr, bo juz za duzo kasy w to wlozylam...Najchetniej rzucilabym cale te studia, bo to jakies jedno wielkie nieporozumienie!!!
 
justi : :
paź 10 2002 Mój pierwszy raz...
Komentarze: 2

Kiedyś to musialo nastapic... Jak czlowieka dopada dol to chwyta sie roznych sposobow zeby z niego wypelznac...Ja doszlam do wniosku ze "wyplucie wnetrznosci" bedzie dobrym sposobem... Jak dobrym -okaze sie w praktyce...

justi : :