Archiwum listopad 2002, strona 3


lis 11 2002 Mój system działania
Komentarze: 2
Jak złapie się doła to zazwyczaj robi się wszystko żeby z niego jakoś wypełznąć... Ja w takim razie mam jakiś przestawiony system działania, bo kiedy podłapię doła to robię wszystko żeby dobić się jeszcze bardziej... Stwarzam sobie odpowiedni nastrój, odcinam się od ludzi, nie chcę z nikim rozmawiać... Sama sobie robię porządne pranie mózgu... i taki wyprany, wywirowany mózg właściwie nadaje się tylko na śmietnik....bo wnioski dobijają mnie jeszcze bardziej... Potem zazwyczaj przychodzi ktoś z pomocą -oczywiście początkowo wbrew mojej woli... Mózg ponownie zostaje wyprany, wrzucony do wybielcza i pozostaje go jedynie wysuszyć...
Kiedyś jak było mi źle, to po prostu szłam sobie do kogoś i wylewałam moje żale, a teraz... Teraz po prostu stworzyło się we mnie takie przekonanie, że to jest oznaką słabości... Przecież to jakaś bzdura totalna!!! Bo w końcu i tak ktoś zawsze ze mnie wszystko wyciągnie, a wtedy jakoś lżej się na duszy robi i skraca długość trwania doła...
Nie rozumiem sama siebie...
justi : :
lis 10 2002 Moje Słońca....
Komentarze: 2
Na moim niebie dwa  świecą  Słońca
Lecz oba nie będą świecić do końca
Jedno - daje światło i cudne promienie
Ożywia me zmysły, jest życia tchnieniem
Tkwi sobie gdzieś w dalekiej przestrzeni
I nikt nie może tego zmienić
Drugie - często za chmurami znika
I rzadko swym ciepłem me ciało dotyka
I jeśli kiedyś całkiem już zgaśnie
Cały mój świat w milczeniu zaśnie
Poczekam trochę -może jeszcze wróci
I swoim ciepłem serduszko ocuci
Lecz jeśli  zechce na innym niebie świecić
Resztka nadziei ze mnie uleci
I zgaśnie iskierka i skończy się świat
I życie bez Niego będzie jak kat
 
 
Jedno co wiem na pewno: poetki ze mnie nie będzie... ale ten pięciominutowy przyplyw czegoś czego nawet natchnieniem nazwać nie mogę postanowilam zapisać...
 
 
justi : :
lis 05 2002 Justyny dzień...
Komentarze: 1
Kiedy należy stwerdzić że czas najwyższy zakończyć pracę? Kiedy cyferki w komputerze zaczynają sie mienić w oczach, kiedy dopada  tzw. głupawa, zaczyna się gadać głupoty, kiedy ręcę zaczynają się trząść po wypiciu kolejnej kawy, kiedy ma się ochotę wyrzucić telefon przez okno, kiedy się czuje, że głowa waży tyle co TIR ...czemu akurat TIR? No właśnie - to się nazywa skrzywienie zawodowe....
Dwanaście godzin w pracy to zdecydowanie za długo... Ide do pracy - ciemno, wracam z pracy - też ciemno... Przez 12 godzin mam kontakt z ludźmi na okrągło -drzwi otwierają się i zamykają cały czas, telefony dzwonią na przemian, ciągle patrze w ekran komputera... Nudzi mi się już powtarzanie jednej i tej  samej regułki rozwścieczonym klientom, którzy nie otrzymali swoich przesyłek, albo otrzymali je za późno... Można zwariować w takich warunkach...
 
justi : :
lis 04 2002 ZESPÓŁ NAPIĘCIA PRZEDMIESIĄCZKOWEGO
Komentarze: 5
Jeśli ktoś twierdzi, że coś takiego jak zespół napięcia przedmiesiączkowego nie istnieje to jest w błędzie... i to dużym...
Otóż.... to wygląda mniej więcej tak jakby się chciało rozszarpać każdą napotkaną osobę bez konkretnego powodu, najdrobniejsza rzecz potrafi wyprowadzić z równowagi, jedyne co można usłyszeć to krytyka i narzekania...a jeśli chodzi o samopoczucie fizyczne...  to gromadząca się w organiźmie woda sprawia że kobieta czuje się niezwykle nieatrakcyjna, w dodatku towarzyszy wzmożony apetyt ( potem się ma wyrzuty sumienia, że się tyyyyle zjadło i że jeszcze bardziej wygląda się nieatrakcyjnie)...
Ogólnie jest się negatywnie (a czasami bardzo agresywnie) nastawionym do świata... Taki stan trwa mniej więcej tydzień,a czasem i dłużej...
Potem przychodzą "te" dni... które są równie beznadziejne, bo przeżywa się czasem takie męczarnie, że szkoda gadac...:" skurcz, rozkurcz i tak aż do bólu"
W najgorszym wydaniu kończy się to po siedmiu dniach (!!!)...
Tym sposobem zostają nam w miesiącu 2 tygodnie "normalnego" życia...
I niech mi ktoś wytłumaczy dlaczego  my - kobiety - tak musimy cierpieć?( Dorzućmy tu jeszcze poród...)
justi : :
lis 01 2002 Chwila refleksji...
Komentarze: 1
O godzinie 20:00 wybrałam się na najbliższy cmentarz... wieczorem panuje tam specyficzna atmosfera....już z daleka  unosiła się nad nim jasna łuna... Przekroczyłam bramę cmentarza i zobaczyłam setki maleńkich światełek... Spacerowałam wzdłuż mijając groby... Jedne wyglądały przepięknie, inne przesadnie przyozdobione-jakby na pokaz....a jeszcze inne sprawiały wrażenie "opuszczonych"... tam zapaliłam znicze...
Doszłam do głównego Krzyża - tam jest zawsze najjaśniej i najcieplej - płonie mnóstwo zniczy... Pewnie każady kto zapala kolejny płomień ma w tym jakiś cel... moim była pamięć o Marcinie...Tam postałam troszke dłużej i oddałam się chwili refleksji o tym jak to jest kiedy człowiek odbiera sobie życie ...: " mam nadzieje, że jest Ci teraz dobrze..."
Następnie podążyłam w kierunku prawego rogu... maleńkie groby... zdjęcia dzieci - doznałam niesamowitego wzruszenia...
 
Chciałabym wnieść w  życie innych ludzi coś co sprawi, że będą mnie ciepło wspominać.... ....i boję się że kiedyś mój grób będzie wyglądał jak te które widziałam dziś - zaniedbane, zarośnięte zielskiem, zapomniane...
 
(Należy to traktować bardziej jak przenośnie, bo chciałabym żeby mnie po śmierci spalono...)
 
 
justi : :